Menu Zamknij

Kategoria: Teatr

Cravate Club

Fabrice Roger-Lacan, Cravate Club. Ile zrobisz dla krawata?

Recenzja powstała we współpracy z Teatrem Polonia, który dostarczył zaproszenie na spektakl. Współpraca nie ma wpływu na ostateczny kształt recenzji.

Architekt Bernard (Wojciech Malajkat), nie może uznać kończącego się właśnie dnia za nieudany. Akurat dziś wypadają jego pięćdziesiąte urodziny. Z tej okazji jego żona organizuje przyjęcie–niespodziankę, o którym – jak to zwykle w takich przypadkach bywa – mężczyzna dobrze wie.

Och-teatr, Wspólnota mieszkaniowa

Jiří Havelka, Wspólnota mieszkaniowa. „Oto modlitwa Polaka…”

Recenzja powstała we współpracy z Och-Teatrem, który dostarczył zaproszenie na spektakl. Współpraca nie ma wpływu na ostateczny kształt recenzji.

Podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. A jak wypada się z sąsiadami, z którymi na ogół nie łączy nas nic, prócz miejsca zamieszkania? Jiří Havelka, autor Wspólnoty mieszkaniowej, udziela na to pytanie odpowiedzi jednoznacznej, choć pesymistycznej – fatalnie.

Wstyd

Marek Modzelewski, Wstyd. Żeby ludzie nie gadali

Rosół, schabowy, ciasta, koreczki, a także – jakżeby inaczej – dużo wódki. Orkiestra właśnie się stroi, goście lada chwila zaczną zjeżdżać się z kościoła. Typowe wesele? Nie tym razem. Okazuje się bowiem, że pan młody w ostatniej chwili uciekł sprzed ołtarza. Jak teraz wyjść na środek i oznajmić: „Nie ma wesela. Wszyscy do domu”? Co ludzie powiedzą, co powie ksiądz dobrodziej, jak przeżyć to upokorzenie?

Sytuacja byłaby z pewnością łatwiejsza, gdyby sam fakt niezjawienia się pana młodego na ceremonii był jedynym powodem do wstydu. Tak jednak nie jest.

Inteligenci

Marek Modzelewski, Inteligenci. Wstyd

Niewielu jest w naszym kraju autorów tak bezkompromisowo karykaturujących klasę średnią jak Marek Modzelewski. Swych ponadprzeciętnych zdolności w tym względzie najdobitniej dowiódł on we Wstydzie – fenomenalnym dramacie, zderzającym postawy dwóch całkowicie odmiennych par: prowincjuszy i miejskich dorobkiewiczów. W Inteligentach fundamentalne pęknięcie, stanowiące zarzewie konfliktu, przebiega w innym miejscu, dotyczy bowiem szeroko pojętych przekonań: politycznych, religijnych i obyczajowych. W zamyśle ma to być moralitet à rebours – swoista antyutopia, skryta pod materią pozornie uporządkowanego życia. W praktyce sztuka kończy się katastrofą, co można potraktować nie tylko jako streszczenie finału, ale przede wszystkim jako jej ocenę.

Zamek

Franz Kafka, Zamek. Ruiny

Jedna z nowszych premier Teatru Narodowego (która jednak – o ile mi wiadomo – od czasu publikacji pierwotnej wersji tej recenzji zdążyła spaść z afisza) sięga do tekstu zaliczanego w poczet najtrudniejszych w literaturze XX wieku. Zamek Franza Kafki to swoista powieść-kameleon, co wynika nie tylko z faktu, iż – podobnie jak w przypadku innych dzieł praskiego pisarza – dysponujemy jej niedokończonym szkicem, ale również stąd, że w założeniu ma być ona surrealistyczną impresją, w której fabuła pełni funkcję drugorzędną. Paweł Miśkiewicz dowodził jednak niejednokrotnie, iż takie wyzwania są mu niestraszne.

Śnieg

Stanisław Przybyszewski, Śnieg. Serce skute lodem

Gdyby Stanisław Przybyszewski żył dziś, z pewnością zostałby okrzyknięty literackim celebrytą, a o jego wybrykach rozpisywałyby się wszystkie portale plotkarskie. Biografia pisarza daje wgląd w życie skandalisty, budzącego obyczajowe kontrowersje zarówno nad Renem, jak i nad Wisłą. Jednocześnie nie sposób odmówić mu zasług stricte artystycznych: wszak nie tylko zaliczał się on do czołowych postaci berlińskiej bohemy końca XIX wieku, ale przede wszystkim należał do najważniejszych przedstawicieli tradycji młodopolskiej.

Słoneczna linia

Iwan Wyrypajew, Słoneczna linia. Góry lodowe

Recenzja powstała we współpracy z Teatrem Polonia, który dostarczył zaproszenie na spektakl. Współpraca nie ma wpływu na ostateczny kształt recenzji.

„Nie ma miłości tam, gdzie jest indywidualna wolność i niezależność, to po prostu kłamstwo. Miłość istnieje tylko w pragnieniu unicestwienia, stopienia się, indywidualnego zniknięcia, w swego rodzaju, jak to dawniej określano, bezbrzeżnym uczuciu”.

Sonata jesienna

Ingmar Bergman, Sonata jesienna. Bezustanna gra

Ingmar Bergman nigdy nie ukrywał, że sztuka ma dla niego wymiar nie tylko estetyczny, ale również, a może nawet przede wszystkim terapeutyczny. Nie dziwi zatem, że każde jego dzieło można odczytywać w kluczu biograficznym. Sonata jesienna nie stanowi pod tym względem wyjątku. Szwedzki reżyser zwykł mawiać: „Moi rodzice zrobili wszystko, żeby zniszczyć życie swoim dzieciom”, jego scenariusz jest zaś dobitną próbą rozliczenia się z destrukcyjnymi relacjami rodzinnymi, w szczególności tymi, które łączyły z matką.

Ułani

Jarosław Marek Rymkiewicz, Ułani. Giń, piękny ułanie!

W jednej z najbardziej zapadających w pamięć scen Trans-Atlantyku Witolda Gombrowicza bohater – alter ego pisarza – stoi na nabrzeżu i patrzy na oddalający się statek Chrobry, na którym jego rodacy udają się do Ojczyzny, by spełnić odwieczny obowiązek i bronić jej własną krwią przed niemiecką nawałą. „A płyńcież wy, płyńcież Rodacy do Narodu swego!” – krzyczy narrator. – „Płyńcież do Narodu waszego świętego chyba Przeklętego! Płyńcież do Stwora tego św. Ciemnego, co od wieków zdycha a zdechnąć nie może!”.

×