Trudno uznać horror za gatunek cieszący się szczególnym szacunkiem. Analogicznie do komedii, ma on przede wszystkim zastosowania użytkowe, a przez to rzadko kiedy pozwala na zaoferowanie czegoś więcej niż lekkiej rozrywki do popcornu. A jednak wśród masowo wydawanych co roku tworów, które na ogół prezentują poziom mniej lub bardziej godny pożałowania, trafiają się prawdziwe perły. Niektóre spośród nich doczekały się powszechnego uznania, inne zostały zignorowane i zapomniane. Stwierdziłem jednak, że warto byłoby, aby te wszystkie wyróżniające się produkcje umieścić na jednej liście. Nie będzie to żadne zestawienie w rodzaju „Dziesięć najlepszych…”, ale przewodnik po najbardziej udanych przedstawicielach kina grozy.
Słuchamy razem to cykl, w którym chronologicznie oceniam dyskografie zespołów: zarówno topowych gwiazd sceny, jak i wykonawców mniej znanych. Nie są to jednak typowe recenzje, ale notatki sporządzane po pierwszym, trzecim i piątym przesłuchaniu, odnotowujące zmiany w recepcji muzyki i pokazujące fluktuację ocen. Na żywo, właściwie bez redakcji spisuję wrażenia – może nieco chaotycznie, może bez wielkiego literakciego polotu, za to zawsze szczerze i bezpośrednio. Gorąco zachęcam Czytelników, by przyłączyli się do tej zabawy i by wraz ze mną odkrywali nową muzykę, a także na gorąco dzielili się wrażeniami z niej płynącymi! Wpis będzie oczywiście aktualizowany! Nasz cykl inaugurujemy zespołem Scorpions! Przed nami kilkadziesiąt (!) albumów do oceny.
Wyznać muszę, iż nie jestem fanem seriali, w szczególności tych, które nakręcono w ostatnich latach. Choć Z Archiwum X, Falę zbrodni czy amerykańskie The Office to produkcje, które uznaję za wybitne, są to raczej wyjątki potwierdzające regułę. A ta ostatnia głosi, że przeciętny współczesny serial to fabuła pełnego metrażu rozciągnięta na kilka lub kilkanaście godzin, pozbawiona dynamiki, niejednokrotnie wykastrowana z cech dystynktywnych, po to, by mogła cieszyć się równie dobrą oglądalnością na całym świecie. Nie bez zdziwienia stwierdzam, że w swojej opinii jestem niejednokrotnie osamotniony.