Menu Zamknij

Tag: Katastroficzny

Heweliusz

Jan Holoubek, Heweliusz. Histeria zamiast historii

Reklamowany jako najdroższy polski serial w historii, Heweliusz ustanowił oczekiwania, którym trudno było zadośćuczynić. Tym bardziej zaskakuje, że rozmach i pietyzm warstwy wizualnej nie tylko spełnia te obietnice, ale nawet je przerasta. Jednocześnie Jan Holoubek nie unika błędów typowych dla współczesnego rodzimego kina – z papierową i czysto pretekstową warstwą psychologiczną na czele.

Spośród wszystkich katastrof, jakie dotknęły nasz kraj po drugiej wojnie światowej, zatonięcie promu Jan Heweliusz pozostaje jedną z mniej znanych. Niemały w tym paradoks, biorąc pod uwagę, że – w odróżnieniu od wybuchu warszawskiej Rotundy czy katastrofy samolotu Tadeusz Kościuszko w Lesie Kabackim – wypadek ten wydarzył się już po transformacji ustrojowej. Nie ulega wątpliwości, że produkcja Heweliusz to duży krok w stronę zwiększenia zainteresowania wydarzeniami sprzed ponad trzydziestu lat.

Wielka woda

Jan Holoubek, Bartłomiej Ignaciuk, Wielka woda. Z dużej chmury mały deszcz

Scena numer jeden. Urząd miasta. W tle słychać telewizor, w którym nienaturalnego wywiadu udziela prezydent Wrocławia, rozprawiając o planowanej wizycie papieża. W międzyczasie faks wypluwa informację o prognozach opadów. Scena numer dwa. Kobieta o zaciętej, butnej twarzy mierzy poziom wody na Wiśle, a następnie jest świadkiem, jak fatalnie wymodelowana komputerowo sarna pada, postrzelona przez myśliwego. W złości atakuje mężczyznę, grożąc mu nożem i zabierając dokumenty. Scena numer trzy: nasza dzielna obrończyni przyrody uprawia szybki seks w brudnej przyczepie kampingowej, zachęcona słowami „Może sami zrobimy dziś jelonka?”.