Menu Zamknij

Michał Rogalski, Gotowi na wszystko. Exterminator. Graj Rodowicz dla szatana

„Zegar tyka. Wszystkich” – stwierdził w Myślach nieuczesanych Stanisław Jerzy Lec. Najwyraźniej nasz wielki polski aforysta nie znał Marcysia Gałeckiego (Paweł Domagała). Wieczny chłopiec, fan dresowych bluz, komputerów marki Amiga i metalu puszczanego ze starego kaseciaka. Nigdy nie dorósł i dorosnąć nie chce, jak gdyby podskórnie wyczuwając, że tylko ta niekończąca się młodość pozwala mu przetrwać w prowincjonalnym miasteczku, zapomnianym przez Boga i ludzi, w którym magiczne zaklęcie, wyznaczające niezmienny rytm życia, brzmi: „szkoła, praca, dzieci, zgon”.

I pewnie nic by się w życiu Marcysia nie wydarzyło, gdyby nie – nomen omen – śmierć przyjaciela z dawno już rozwiązanego zespołu Exterminator. Kapela od dekady nie istnieje, dawni kumple zdążyli się znienawidzić, każdy z nich odnalazł się w innym miejscu. Lizzy (Piotr Żurawski) wciska ludziom kredyty, Jaromir (Krzysztof Czeczot) pracuje jako laborant, a Makar (Piotr Rogucki) poddaje się leczeniu w miejscowym zakładzie dla nerwowo i psychicznie chorych. Czy jest coś, co może zespolić czwórkę z powrotem? Oczywiście – nie jest to jednak śmierć dawnego gitarzysty, lecz pieniądze, którymi burmistrz miasteczka (Dominika Kluźniak) chce sypnąć z miejskiej – a raczej unijnej – kasy, by wesprzeć miejscowe inicjatywy kulturalne. Exterminator wraca na scenę, szybko okazuje się jednak, że dawne animozje nie pozwalają o sobie zapomnieć, a podpisana z miastem umowa pełna jest kruczków, ograniczających – delikatnie mówiąc – wolność artystyczną niegdysiejszej nadziei polskiego death metalu.

Exterminator

Wbrew pozorom, komedia Michała Rogalskiego nie jest historią o przyspieszonym dojrzewaniu. Choć zakończenie sugeruje takie rozwiązanie, to nie sposób nie dostrzec, iż pierwszoplanowo jest to opowieść o mieszkańcu małego miasteczka, który traci nadzieję, że w jego życiu wydarzy się jeszcze coś wartego doświadczenia. Możliwość powrotu młodzieńczych marzeń każe spróbować jeszcze jeden raz: wbrew dziewczynie, trochę na przekór kolegom – przykładnym ojcom i sumiennym pracownikom w garniturach, a także w opozycji do własnej metryki. Dlatego Gotowi na wszystko to komedia, która skrywa bynajmniej niezabawną prawdę o tych wszystkich, którzy mieszkają w parotysięcznych miejscowościach, żyją z dnia na dzień i pozbyli się już marzeń, ambicji czy oczekiwań.

Owa malutka ojczyzna została zresztą w filmie Rogalskiego wykreowana w sposób niezwykle sugestywny: będący wypadkową karykatury i celnych, w żadnym wypadku nieprzesadzonych obserwacji, jakich – o zgrozo – pełno we współczesnym polskim kinie, kręconym z perspektywy stricte wielkomiejskiej. Burmistrz to niepoprawna idealistka, która w swej misji na każdym kroku musi walczyć z własnym zastępcą, chwalącym się licznymi koneksjami. Gwiazdy miejscowego domu kultury to zespół starszych kobiet przebranych za dzikie zwierzęta. Rytm roku wyznaczają festyny z obowiązkową watą cukrową, kiełbasą i dmuchanymi zjeżdżalniami. Wszyscy wszystkich znają, wszyscy wszystko wiedzą. Młodzi uciekli, zostali ci, którym brakło sił w nogach albo którzy się przyzwyczaili. Jeżeli ktoś zna klimat małych miast, ten przy Gotowych na wszystko poczuje się jak w domu. Niekoniecznie we własnym: raczej w tym, w którym przebywa Makar.

Gdzieś w tak upichconym fabularnym wywarze o zacięciu egzystencjalnym i ambicjach socjologicznych pojawia się jeszcze jedna kwestia, rzadko poruszana w polskim kinie – sprawa męskiej przyjaźni. Muzyka – zwłaszcza ta, którą samodzielnie się tworzy – stanowi wyjątkowy język, łączący posługujących się nim ludzi. Nawet jeżeli między nimi dochodzi niekiedy do animozji, to ostatecznie chodzi przecież o wspólne spędzenie czasu, ucieczkę od zobowiązań zawodowych i rodzinnych, przynależność do zamkniętego grona, w którym można poczuć się ważnym i rozumianym. Gotowi na wszystko to film, który dowodzi, że zadzierzgnięte raz więzy przyjaźni – zwłaszcza tej związanej z twórczością – trudno jest rozsupłać. Jednocześnie obrazuje on siłę lojalności i poczucia obowiązku. To produkcja nie tyle o niegasnącej miłości do muzyki, ile o nie mniej trwałej relacji ludzi, którzy ową miłość podzielają. Bije z niej przesłanie na kształt romantycznej relacji trzech (a raczej – czterech) muszkieterów, którzy wyłamują się z życia rodzinnego i zawodowego, a następnie chwytają za gitary nie dlatego, że nie dorośli, lecz dlatego, że wiedzą, do jakiego stopnia zakurzona przyjaźń potrafi wzbogacić życie.

Exterminator

Oczywiście najłatwiej byłoby napisać o dziełku Rogalskiego jako o przezabawnej komedii i na tym zakończyć sprawę. To zresztą bezapelacyjna prawda: Gotowi na wszystko bawi od pierwszej do ostatniej minuty. Jest to jednak film zbyt wielopłaszczyznowy, by rozpatrywać go wyłącznie w aspekcie gagów czy kwestii rzucanych przez głównych bohaterów. Szczególnie, że ma on inne atuty, które sprawiają, że jest to jedna z najlepszych polskich produkcji ostatnich lat. Wrażenie robi przede wszystkim swada i szczerość, z jaką udało się ją nakręcić. Każda z postaci żyje swoim życiem i natychmiast zapada w pamięć. Każda ma swoje manieryzmy, sposób mówienia i wewnętrzny świat, wyrażany w gestach i tonie głosu. Wspaniale wypadają odmierzone ujęcia – blokowiska, stare szyldy na obdrapanych pawilonach i obrazki rodem z Corocznego Dnia Grzyba. To wszystko wrzuca nas w idealną scenerię, w której przed paroma dekadami rozgrywał się Romans prowincjonalny i w której – pomimo upływu czasu – zmieniło się niewiele.

Trudno dociec, w jaki sposób udało się osiągnąć taki efekt, ale Gotowi na wszystko to film nie tylko zabawny, ale również bardzo ciepły, podnoszący na duchu, a przede wszystkim – zapadający w pamięć. Ta opowieść o miłości do muzyki w małym światku tchnie bezceremonialną szczerością i autentyzmem. Nawet ktoś, kto nigdy nie grał Nie płacz Ewka dla seniorów pochylonych nad talerzem podwawelskiej z grilla, jedenaście złotych za porcję, będzie się śmiał do rozpuku. Ten zaś, kto ma takie doświadczenia, zostanie wprost zmieciony klimatem. A po seansie rzewnie popatrzy na zakurzony gitarowy case czy dziurawy werbel i po cichu pomyśli, że może jeszcze nie wszystko stracone.

Reżyseria: Michał Rogalski
Gatunek: komedia
Kraj produkcji: Polska
Rok: 2017
9
Rewelacyjny
Opublikowano wRecenzje

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

×