Menu Zamknij

Lars Klevberg – Laleczka

Chucky – najbardziej bodaj zabójcza zabawka w dziejach kina – powraca, tym razem w kostiumie uszytym na miarę XXI wieku. W stosunku do oryginalnej koncepcji zmiany są bardzo liczne, a niekiedy także fundamentalne. Tytułowy morderca to już nie opętana duchem zabawka, lecz zbuntowana sztuczna inteligencja, film zaś – oprócz aspektu czysto rozrywkowego – chce w nienachalny sposób skomentować konsumpcjonizm i wątpliwą moralność wielkich korporacji. Klevberg postanawia także wpleść do produkcji stylistyki nieobecne w oryginale.Do takowych należy na przykład nastoletnie trio (a w końcowej scenie – kwartet), przywodzące jako żywo Stranger Things. Czy z tak różnych składników wychodzi zdanie strawne? Trudno powiedzieć, zwłaszcza, że w narrację wkrada się chaos, który ma dwie z pewnością negatywne konsekwencje. Główna z nich to wielość postaci, których galeria przewija się na ekranie: oprócz głównego bohatera, czyli nastoletniego Andy’ego, a także jego matki i jej nielubianego partnera, pojawiają się tu jego koledzy, mieszkająca naprzeciwko matka policjanta, do której często wpada syn, a wreszcie perwersyjny dozorca. Każda z tych postaci stara się mieć jakąś głębię i oryginalną przeszłość, ale w trwającym de facto osiemdziesiąt minut filmie nie ma miejsca na żadne takie rozwinięcia. W rezultacie losy rzeczonych postaci nie za bardzo interesują widza. Drugi problem jest nie mniej ważny: to mało umiejętne żonglowanie klimatem, oscylującym od dramatu (rodzina, przeprowadzka, samotność, kalectwo…) po mało wysublimowaną komedię utrzymaną w stylu filmów Marvela. W rezultacie poważne w zamyśle części wypadają nad wyraz pretensjonalnie, natomiast wstawki humorystyczne skręcają z zażenowania. Jeżeli dodać do tego dziurawą, mało wiarygodną fabułę, a także oklepane zabiegi scenariuszowe, otrzymamy film ze wszech miar przeciętny i wtórny. Broni się wprawdzie brutalność, ale przewidywalność morderstw jednak nieco nuży. Wreszcie nie do końca przekonuje rezygnacja z wątków paranormalnych i skręt w stronę cyber-horroru w stylu M3gan. Odświeża to fabułę, ale każe zarazem zapytać: W jaki sposób zdjęcie kilku ograniczeń czyni z zabawki mordercę? W rezultacie Laleczka to film do zapomnienia. I nie są to puste słowa: produkcję obejrzałem niedawno po raz drugi, nie pamiętając, iż widziałem go krótko po premierze. Wystarczy to chyba za recenzję.

Reżyseria: Lars Klevberg
Gatunek: horror
Kraj produkcji: USA
Rok: 2019
5
Przeciętny
Opublikowano wW kilku zdaniach

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

×