Gwiazda amerykańskiego rocka alternatywnego (choć na ile jest on alternatywny, biorąc pod uwagę liczbę sprzedanych płyt, to już inna sprawa) zaczynała swoją karierę jako pogrobowcy Nirvany. I może dlatego na debiutanckiej płycie, zwanej od koloru okładki The Blue Album, jest tak wiele bardzo przyjemnego instrumentalnego brudu, ubranego jednak nie w buntownicze, pesymistyczne przesłanie, ale w snute przez nerda-okularnika refleksje o fobii społecznej, niepowodzeniach z dziewczynami i sesjach z grami RPG.
Druga i niestety ostatnia w dorobku płyta brytyjskiego zespołu alternatywnego, powstałego na gruzach dwóch innych formacji: The Royal We i Sexy Kids. Analogicznie jak na bardzo udanym debiucie, stylistycznie Veronica Falls sytuuje się gdzieś na pograniczu brzmienia charakterystycznego dla nowej fali (żeński wokal z pogłosem przywodzi jako żywo Kim Wilde) i melodyki The Cure. W efekcie powstała płyta, która od pierwszej piosenki wciąga i urzeka bezpretensjonalną atmosferą, przyjemnym mrokiem i odrobiną nostalgii.
Jedenasta płyta w dorobku najbardziej bodaj znanego przedstawiciela kalifornijskiego pop punku ukazała się po trzech latach od wydania poprzedniego albumu, co stanowi nie lada postęp, biorąc uwagę, że na ten ostatni czekaliśmy dekadę. Czy jednak ten „pośpiech” wyszedł The Offspring na dobre? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Supercharged ma z pewnością swoje bardzo jasne punkty, jak na przykład Light It Up, który brzmi niczym najlepsze utwory z wydanej ponad ćwierć wieku Americany.
Piąta i ostatnia płyta brytyjskiego zespołu, którego twórczość – mimo zmian – od zawsze oscylowała na pograniczu rocka i nowej fali. W przeciwieństwie do wcześniejszych albumów (może za wyjątkiem Spirit of Eden), Talk Talk właściwie całkowicie odszedł od standardowych kompozycji na rzecz eksperymentalnych form muzycznych, zmierzających w stronę gatunku nazywanego dekadę później post rockiem. I jeżeli mam być szczery, nowe oblicze grupy podoba mi się jeszcze bardziej niż poprzednie. Utwory takie jak Ascension Day czy Runeii są może dziwaczne, ale zarazem niesamowicie klimatyczne.