Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w polskim kinie wiek nastoletni częściej niż z pogłębioną analizą spotyka się ze skarykaturyzowaniem. Dość stwierdzić, że rodzimi twórcy – zamiast podejść do problemów dorastania ze zrozumieniem i wrażliwością – wydają się ograniczać badanie tematu do śledzenia rozmów z psychologami w telewizjach śniadaniowych i zdroworozsądkowych diagnoz socjologicznych, które w adolescencji widzą rozsadnik moralnego upadku i dowód na ostateczny kres znanej dotychczas kultury.