Muzycy Happysad od zawsze podkreślali, że celem zespołu nie jest progres w graniu, a wręcz przeciwnie – jego upraszczanie. Mimo to trzecia płyta – często nazywana tą najtrudniejszą – zmusiła Jakuba Kawalca i kolegów do zmiany paradygmatu, bo na omawianym dziś wydawnictwie poszukiwania nowych kierunków są wyraźnie widoczne. Nieprzygoda to różnorodne metra, subtelne klawisze (Milowy las), a także inspiracje brzmieniami meksykańskimi (Taka historia) i jamajskimi (Jałowiec). Mimo tego synkretyzmu gatunków i stylów, warstwa muzyczna wypada całkiem nieźle, szczególnie, że cechuje ją zarówno przemyślność, jak i dobra produkcja. Niestety, tego samego nie da się powiedzieć o integralnej części piosenek, czyli wokalach. Choć ich wad jest wiele, na pierwszy plan wysuwają się problemy z interpretacją. Niech za przykład posłuży Damy radę: to świetna aranżacja, charakteryzująca się twardym riffem i punktowanymi bębnami, do której wokalista proponuje melodię niczym z harcerskiego ogniska. Analogiczny przykład to Armagedon, w którym Kawalec brzmi, jak gdyby całe życie śpiewał w przejściu podziemnym dawnego katowickiego dworca. (I nie jest to bynajmniej krytyka umiejętności technicznych: kto słuchał czasem grajków w rzeczonym obiekcie, ten wie, że niektórzy mieli prawdziwy talent). Sprawy nie ratują teksty, które okazują się na ogół próbą poezji, niezbyt wysokich niestety lotów: wystarczy posłuchać Długa droga w dół, żeby mieć wyobrażenie o poziomie całej Nieprzygody. Werdykt? Nastoletnia, niezbyt dojrzała płyta, o naprawdę niezłym – choć, jak widać, zmarnowanym – potencjale.
Happysad – Nieprzygoda
Wykonawca: Happysad
Tytuł płyty: Nieprzygoda
Gatunek: rock
Data wydania: 2007
Długość: 49:52
Opublikowano wW kilku zdaniach