Choć Roses miał początkowo ukazać się w roku 2003, za sprawą zawieszenia działalności zespołu na rynek trafił bez mała dekadę później. Trudno jednak mówić, by muzyka na nim zawarta straciła w międzyczasie na aktualności. The Cranberries zawsze miało talent do pisania bardzo chwytliwych piosenek, choć można utyskiwać, że wraz z wiekiem muzycy przejawiali coraz mniejszą ochotę do ostrzejszych numerów, zadowalając się kompozycjami bardziej subtelnymi, by nie rzec – balladowymi. Do tej ostatniej kategorii zalicza się znaczna część Roses: Conduct, Fire & Soul czy utwór tytułowy. Nawet w zamierzeniu mocniejsze momenty, jak Schizophrenic Playboy, dzielą lata świetlne od zadziorności i bezkompromisowości najlepszych kompozycji z No Need to Argue. Mimo to nie sposób odmówić The Cranberries talentu do piosenek angażujących ciekawymi melodiami, interesującymi refrenami czy zmianami tempa. Nie da się też zaprzeczyć, iż Irlandczycy wiedzą, jak stworzyć sugestywny klimat, przez co sesja z Roses zapada w pamięć, a do krążka chce się wracać. Można zatem nazwać tę płytę inną – dojrzalszą, spokojniejszą, bardziej refleksyjną – ale z pewnością nie gorszą niż poprzedniczki.
The Cranberries – Roses
Wykonawca: The Cranberries
Tytuł płyty: Roses
Gatunek: rock
Data wydania: 2012
Długość: 58:23
Opublikowano wW kilku zdaniach