Kolejna – po książce Wierzyński. Sens ponad klęską – publikacja Wojciecha Wencla, w której autor przybliża losy Skamandrytów. Tym razem pod lupę bierze Jana Lechonia. O tym, że jest to postać tragiczna, świadczy zarówno wieloletnie poetyckie milczenie, jak i co najmniej dwie próby samobójcze (w tym jedna skuteczna). Autor przemierza wraz z twórcą Karmazynowego poematu ulice Warszawy w pierwszych latach XX wieku, następnie przenosi się do stolicy Francji, do Brazylii, a wreszcie – do Nowego Jorku. W trakcie pokonywania tej biograficznej ścieżki zaskoczeń nie będzie: ktoś, kto zna dzienniki Lechonia, jego korespondencję, a także niektóre wydawnictwa wspomnieniowe, w których pojawia się jego nazwisko, szybko zrozumie, iż Wencel sięga po dobrze znane już fakty. Należy jednak docenić dużą sprawność, z jaką dokonuje on syntez i niemałą swadę, która być może pozwoli odkurzyć najzdolniejszego (przynajmniej w mojej ocenie) przedstawiciela Skamandrytów. Dziwią mnie jedynie pewne pospieszne i za słabo uzasadnione sądy, na które najwyraźniej nie zwrócili uwagi recenzenci. Jedna z tych kwestii jest wyjątkowo delikatna: otóż Lechoń w swych dziennikach wyraża żal do matki, pisząc, iż ta „chowała mnie na Julka Słowackiego”. Wencel nie zgadza się z tą opinią, ale jako argument mający bronić Marii Serafinowicz przed zarzutami syna cytuje fragment jednego z jej listów (s. 41). To zdecydowanie zbyt mało, by za bezzasadne uznać poczucie krzywdy zadeklarowane w memuarystycznych zapiskach. Trudno zresztą oczekiwać, by matka wyrażała w listach swe intencje, które sama uważała za szkodliwe, a tym bardziej – by pisała o nich, jeżeli była ich nieświadoma. Druga rzecz – pozorny drobiazg – to datowanie wiersza Piłsudski. Wencel kategorycznie twierdzi, że został on napisany w chwili, gdy wódz znany później jako Dziadek przebywał w twierdzy magdeburskiej, nie podaje jednak za tą interpretacją żadnych argumentów (brakuje choćby przypisu), cała sprawa jest zaś w literaturze co najmniej niejasna. (Zob. np. I. Opacki, Spór o realia „Piłsudskiego” Jana Lechonia, „Pamiętnik Literacki” 75 (3), 1984, s. 400–416). Szkoda wreszcie, że autor biografii nie pokusił się o zbadanie sprawy domniemanej próby samobójczej w roku 1947, kiedy Lechoń jakoby wpadł pod pociąg, procesując się później w amerykańskich sądach o odszkodowanie z tytułu wypadku. Nawet jednak pomimo tych braków Lechoń. Rycerz i faun to pięknie napisana i na ogół świetnie udokumentowana biografia, która długo będzie służyć czytelnikom Karmazynowego poematu czy Srebrnego i czarnego, słusznie zaliczanych do najlepszej polskiej liryki XX wieku.
Wojciech Wencel – Lechoń. Rycerz i faun
Autor: Wojciech Wencel
Gatunek: biografia
Wydawnictwo: Instytut Literatury
Rok wydania: 2021
Opublikowano wW kilku zdaniach