Menu Zamknij
Pociąg

Jerzy Kawalerowicz, Pociąg. Kino sypialne pierwszej klasy

Do rangi prawidłowości urasta już moja osobista obserwacja, że im film był pozytywniej oceniany, a niekiedy wprost wychwalany w momencie premiery – dzięki czemu z miejsca zyskiwał status klasyka kinematografii – tym jego odczytanie po latach wypada gorzej.* Jedynym bodaj wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy wydaje się osławiony efekt Mandeli, czyli żyjące w zbiorowej świadomości złudzenie, którzy wszyscy biorą za niepodważalną prawdę. Jak inaczej bowiem wyjaśnić szeroko podzielane przeświadczenie o wielkości danego dzieła, mimo jego oczywistych niedociągnięć i mankamentów, które musiały pobudzać do krytyki już w dniu premiery?

Było, minęło…

Stanisław Różewicz – Było, minęło… W kuchni i na salonach X muzy

Jeden z najlepszych polskich reżyserów – autor takich filmów jak Świadectwo urodzenia, Westerplatte czy Drzwi w murze – przedstawia w retrospektywie swoje artystyczne osiągnięcia. Różewicz wspomina nie tylko okoliczności realizacji swoich dzieł, ale również ludzi, którzy towarzyszyli mu w niełatwych czasach, gdy wyzwaniem stawało się zdobycie taśmy filmowej czy wyjazd za granicę w celu odebrania nagrody. Niestety, pomimo wielu unikatowych informacji i ciekawego materiału ilustracyjnego, Było, minęło… W kuchni i na salonach X muzy cierpi na jedną naczelną wadę: wydaje się zaledwie stosem notatek, które mogłyby dopiero posłużyć do stworzenia artystycznej autobiografii.

Kolej na miłość

Miguel Velez – Kolej na miłość

Są święta Bożego Narodzenia. Młody Mikołaj – imię zapewne nieprzypadkowe – wsiada do pociągu zauroczony piękną nieznajomą. Na pokładzie maszyny znajduje on całą galerią dziwacznych postaci, takich jak konduktor-służbista, mężczyzna, który nie może uciszyć niemowlaka, parę, która zgubiła swoje dzieci i kochliwą pracowniczka Warsu. Niestety, nawet te obdarzone sporym potencjałem komediowym typy nie są w stanie uratować filmu bardzo przeciętnego. Kolej na miłość ma być w zamierzeniu bawić, ale proponowany tu humor – na ogół niskich lotów – błyszczy dość rzadko. Wątek romansowy, zaakcentowany w tytule, także jest płytki, w czym nie pomagają postaci, o których nie wiemy praktycznie nic, poza ciosanymi siekierą cechami, oświetlanymi ostrym reflektorem satyry.

Maria Awaria

Maria Peszek – Maria Awaria



Jednym z największych paradoksów dotyczących płyty Maria Awaria jest to, iż warstwa instrumentalna ma na niej znaczenie drugorzędne. Owszem, utwory zaaranżowane są na bogate instrumentarium, a do tego sporo się w nich dzieje, nie da się jednak ukryć, że owe quasi-jazzowe kompozycje, ocierające się niekiedy o bossa novę, są jedynie tłem dla wokalu Marii Peszek. Ten zaś jest dość intrygujący, zwłaszcza, że operuje na bardzo szerokiej skali: od bez mała barytonu (jak w utworze Kobiety-pistolety) po sopran kojarzący się z Anną Marią Jopek (Miś). Niestety, wszystko grzebie warstwa liryczna.

Dzienniki 1927-1969

Anna Kowalska, Dzienniki 1927-1969. Gorycz codzienności

Jakiś czas temu, przy okazji omawiania Opowiadań greckich, pisałem że Anna Kowalska – ta od Dąbrowskiej, jak głosi fragment tytułu wydanej jakiś czas temu biografii lwowskiej literatki – to postać niesłusznie zapomniana. Wśród wielu czynników winę za ten stan rzeczy ponosi między innymi fakt, że po jej śmierci ukazało się zaledwie jedno wznowienie jej dzieł. W rezultacie od lat 70. twórczość Kowalskiej pozostaje praktycznie martwa. Rok 2008 przyniósł pod tym względem istotną zmianę – wtedy bowiem ukazały się długo oczekiwane dzienniki pisarki, obejmujące lata 1927–1969. Była to szansa na przywrócenie Kowalskiej do literackiego krwiobiegu – szansa, jak widzimy z perspektywy czasu, zmarnowana.

W jak morderstwo

Piotr Mularuk – W jak morderstwo

Kochająca matka i przykładna żona, Magda (Anna Smołowik) znajduje w parku ciało młodej kobiety. Śledztwo w sprawie morderstwa prowadzi komisarz Jacek Sikora (Paweł Domagała), niegrzeszący błyskotliwością – by ująć rzecz oględnie – dawny kolega Magdy. Owa nietypowa para, pomimo początkowych animozji, cierpliwie współpracuje, by znaleźć zabójcę, a przy okazji rozwikłać także inne niewyjaśnione sprawy z przeszłości. Piotr Mularuk uwarzył w swej produkcji prawdziwą mieszankę różnorodnych stylistyk i nawiązań: znajdziemy tu typowy dla klasycznej literatury kryminalnej motyw poszukiwania sprawcy, muzykę niczym ze złotej ery kina noir, a także parodię jednego z popularnych w latach 90. polskich radiestetów.

Czarna owca

Aleksander Pietrzak, Czarna owca. Widz, czyli baran

Sprawdzony przepis na współczesne polskie kino wymaga wykorzystania kilku składników: doniosłego problemu społecznego jako kluczowego punktu fabuły, nieznośnego moralizmu polegającego na nachalnym wykładaniu odbiorcy poglądów reżysera lub scenarzysty, galerii poważnie zaburzonych postaci promujących zupełny moralny i intelektualny upadek, wreszcie – zwłaszcza w przypadku komedii – wyraźnie zaznaczonych pretensji do sztuki wyższej, co na ogół kończy się pozbawieniem produkcji komizmu. Aleksander Pietrzak najwyraźniej postanowił zrealizować wszystkie te punkty. I za to należy mu się podziw: wlać tyle wad do jednego filmu, pozbawiając go jakichkolwiek zalet, to nie lada osiągnięcie.

Lechoń. Rycerz i faun

Wojciech Wencel – Lechoń. Rycerz i faun

Kolejna – po książce Wierzyński. Sens ponad klęską – publikacja Wojciecha Wencla, w której autor przybliża losy Skamandrytów. Tym razem pod lupę bierze Jana Lechonia. O tym, że jest to postać tragiczna, świadczy zarówno wieloletnie poetyckie milczenie, jak i co najmniej dwie próby samobójcze (w tym jedna skuteczna). Autor przemierza wraz z twórcą Karmazynowego poematu ulice Warszawy w pierwszych latach XX wieku, następnie przenosi się do stolicy Francji, do Brazylii, a wreszcie – do Nowego Jorku.

Nieprzygoda

Happysad – Nieprzygoda

Muzycy Happysad od zawsze podkreślali, że celem zespołu nie jest progres w graniu, a wręcz przeciwnie – jego upraszczanie. Mimo to trzecia płyta – często nazywana tą najtrudniejszą – zmusiła Jakuba Kawalca i kolegów do zmiany paradygmatu, bo na omawianym dziś wydawnictwie poszukiwania nowych kierunków są wyraźnie widoczne. Nieprzygoda to różnorodne metra, subtelne klawisze (Milowy las), a także inspiracje brzmieniami meksykańskimi (Taka historia) i jamajskimi (Jałowiec).

Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy

Jerzy Gruza – Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy

Ekranizacja opowiadania Jana Himilsbacha. Grupa bezrobotnych bywalców kiosku z piwem zostaje zatrudniona przy rozładunku wagonów kolejowych. Jako że po zakończeniu pracy kierownik zakładu nie może im zaproponować odpowiedniego wynagrodzenia, organizuje przyjęcie. Jerzy Gruza bardzo dobrze uchwycił klimat literackiego pierwowzoru, starający się wydobyć swoisty romantyzm, tkwiący gdzieś w oczadziałych alkoholem duszach przedstawicieli tzw. dołów społecznych.

×